Z przodu poukładani, w tyle do poprawy
Mecz z Chojniczanką zakończył serię gier z rywalami z pierwszej i drugiej ligi. Blamażu nie było. Byliśmy równorzędnym przeciwnikiem i nie było widać różnicy dwóch klas rozgrywkowych (pięć drużyn z zaplecza ekstraklasy). Poprosiliśmy trenera Sebastiana Letniowskiego o komentarz tej fazy przygotowań. - Pierwszy blok sparingów z silniejszymi drużynami miał na celu przygotowanie motoryczne zespołu do rundy rewanżowej, która będzie dla nas bardzo ciężka ze względu na cele, jakie sobie stawiamy. Chcemy się włączyć do gry o awans do drugiej ligi. Z pierwszoligowcami przegraliśmy dwa mecze, dwa zremisowaliśmy i jeden wygraliśmy. Po tych pięciu spotkaniach może cieszyć gra zespołu, która jest poukładana i na tle druzyn z pierwszej ligi jakoś bardzo nie odstawaliśmy. Ostatnie dwa mecze z Chrobrym i Chojniczanką były dla nas bardzo trudne ze względu na to, że po chłopakach widać trochę zmęczenie, a nie jesteśmy tak mocni kadrowo, jak nasi sparingowi rywale, którzy mogą sobie pozwolić na grę dwoma jedenastkami. Dodatkowo nie mogliśmy skorzystać z kilku naszych zawodników. Marcin Matysiak jeszcze leczy uraz kolana. Marek Szulc wybił w tym tygodniu palec, natomiast Juliusz Letniowski i Michał Marczak zmagają się z mocnym przeziębieniem i lepiej im zrobi odpoczynek, niż narażanie zdrowia w grze przy ujemnej temperaturze. Mimo tych braków, jeszcze raz podkreślę, że nasza gra była poukładana. Musimy jeszcze popracować nad grą w obronie, gdyż traciliśmy gole po głupich indywidualnych błędach, a nie po zespołowych akcjach przeciwnika. Obojętnie z kim byśmy nie grali, to strata trzech goli w meczu jest dosyć bolesna - podsumowuje szkoleniowiec Bałtyku Gdynia.