Sebastian Świderski: Drżę o zdrowie zawodników
– Jeśli zawodnik nie ma ani jednego dnia wolnego, to należy zapytać dokąd to wszystko zmierza. Jeżeli gracz rozegra sto spotkań w roku kalendarzowym, to średnio na boisku pojawia się co 3-4 dni. Gdzie w tym wszystkim czas na odpoczynek, wakacje czy rodzinę? – pyta Sebastian Świderski, prezes ZAKSA S.A. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zainaugurowała sezon 2019/2020 PlusLigi pierwszym w historii zwycięstwem w Superpucharze Polski. Na oficjalnej konferencji prasowej po meczu zawodnicy przyznali, że w pełnym składzie odbyli dwa treningi i nie mieli zbyt wiele czasu na przygotowanie się do rozgrywek. Kolejny mecz rozegrają 30 października z MKS-em Będzin.
Czy za czasów zawodniczych liczył pan występy w kadrze i klubie w jednym roku?
Sebastian Świderski: – Nie, nie liczyłem występów ani w sezonie klubowym, ani w reprezentacyjnym. Wtedy po prostu wychodziło się na boisko i robiło się swoje. Z perspektywy czasu mogę jednak stwierdzić, że sezon był spokojniejszy, i że nie graliśmy tak wiele, jak polscy reprezentanci obecnie.
48 meczów oficjalnych i nieoficjalnych zagrała polska kadra w minionym sezonie reprezentacyjnym. Rzecz jasna żaden z siatkarzy nie wystąpił we wszystkich, ale szkielet drużyny raczej był zachowywany. W nim znaleźli się gracze Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Czy w tej sytuacji nie drży pan o ich zdrowie?
– Oczywiście, że drżę. Odnosi się to do wszystkich zawodników. W meczu o Superpuchar uraz przytrafił się Davidowi Smithowi, który był aktywny w sezonie kadrowym i dotarł do nas jako ostatni. Z drugiej strony mamy bardzo dobre sztaby szkoleniowe i medyczne. Paweł Brandt wykonuje fantastyczną pracę. Wiem, że urazów nie da się uniknąć, ale wierzę, że zawodnicy będą szybko wracali na boisko. Cieszę się również, że do głównego zespołu udało się dobudować szeroką ławkę rezerwowych. Wierzę, że każdy w trakcie sezonu będzie miał okazję się zaprezentować, i że każdy przyczyni się do sukcesu drużyny.
Paweł Zatorski zdradził, że pomiędzy sezonem kadrowym a klubowym miał jeden dzień przerwy, który spędził na siłowni. Nie przeraża to pana?
– Myślę, że każdego to powinno przerażać – nie tylko prezesa, ale i kibiców. Jeśli zawodnik nie ma ani jednego dnia wolnego, to należy zapytać dokąd to wszystko zmierza. Jeżeli gracz rozegra sto spotkań w roku kalendarzowym, to średnio na boisku pojawia się co 3-4 dni. Gdzie w tym wszystkim czas na odpoczynek, wakacje czy rodzinę? Przecież granie to jedno, a wyloty i wyjazdy na mecze to dodatkowe utrudnienie. Jeśli nie ma się na coś wpływu, to nie powinno się na to zgadzać, ale nie można się też tym za bardzo zamartwiać. Trzeba to zaakceptować i z tym żyć.
Zna pan takie granie z perspektywy zawodnika, trenera i prezesa. Co więc się z tym robi, skoro tak wiele się o tym mówi?
– Mówi się o tym głośno, a te słowa padają nie tylko z naszych ust, ale i samych zawodników. Powstała nawet specjalna grupa reprezentantów, która ma się zająć tym tematem. Mnie jest przykro, ponieważ w czasie ostatnich wyborów do CEV czy FIVB obiecywano zmianę kalendarza i rozgrywek. Niestety, to wszystko poszło nie w tę stronę, w którą miało iść, bo finalnie grania jest jeszcze więcej. Skoro mówimy i pewne rzeczy nie ulegają zmianie, to nie ma sensu cały czas się na tym skupiać. Jako klub robimy więc wszystko, by zawodnicy mieli jak najlepsze warunki do pracy.
* rozmawiała Sara Kalisz, więcej w serwisie sport.pl
Artykuł Sebastian Świderski: Drżę o zdrowie zawodników opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.