Dorota Strąg: Byłam spragniona siatkówki
Trzy wspólne turnieje Plaży Open – w Zamościu, Rybniku i Białymstoku rozegrały w tym sezonie Dorota Strąg i Magdalena Saad i w każdym z nich znalazły się na podium zawodów. To wyjątkowy sezon szczególnie dla byłej reprezentacji Polski, która wraca do gry na najwyższym poziomie po urodzeniu syna. – Byłam spragniona siatkówki, ale teraz rozegrałam już prawie cały sezon po tej przerwie więc ten głód został już zaspokojony. Opieka nad dzieckiem jest bardzo absorbująca i to jest teraz dla mnie najważniejsze. Z drugiej strony psychicznie czuję się lepiej, bo nie mam już takiego wrażenia, że któryś z meczów „trzeba” wygrać, robię to raczej dla przyjemności – powiedziała po zamknięciu turnieju w Białymstoku Dorota Strąg.
Każdy tegoroczny turniej, w którym wystąpiłyście wspólnie z Magdaleną Saad zakończyłyście „na pudle”. Jesteś zadowolona, że pomimo mocnej obsady turnieju, w którym udział wzięły reprezentantki Polski, udało się powtórzyć wynik z Zamościa i podtrzymać medalową passę?
Dorota Strąg: – Jesteśmy bardzo szczęśliwe, że po raz kolejny udało się zorganizować całkiem dużo turniejów w Polsce i wydaje mi się, że z roku na rok jest ich coraz więcej. Fajnie, że w Białymstoku zebrała się praktycznie najmocniejsza możliwa stawka, może tylko brakowało 2-3 par kadrowych. Jeśli chodzi o wynik to na pewno po półfinale pozostał niedosyt, bo mogliśmy wygrać drugiego seta i to trochę boli. Zdecydowanie lepiej zachowałyśmy się w meczu o trzecie miejsce, zagrałyśmy swoją siatkówkę i cieszymy się, że udało się wywalczyć brązowe medale, choć oczywiście jeszcze milej byłoby grać w finale (uśmiech).
Mecz przeciwko Marcie Dudzie i Marcie Łodej, które w całym turnieju prezentowały się wyśmienicie zadecydował o tym, że to wy wyjeżdżacie z Białegostoku z brązowymi krążkami. Jak duży wpływ na wyniki starć rozgrywanych na bocznych boiskach miał porywisty wiatr, z którym się zmagałyście?
– W półfinale nam to przeszkadzało, bo Iza i Aga grają bardzo szybką siatkówkę. Takie warunki są dla nich wygodne i wprowadzają dodatkowy nieprzewidywalny element. My sobie nie mogłyśmy z tym poradzić, szczególnie ja. W ostatnim naszym spotkaniu to my potrafiłyśmy wykorzystać atut szybszego odnalezienia się w takich wietrznych okolicznościach i zadziałało to na naszą korzyść. Widać było, że dziewczynom te warunki „nie leżały”.
Przez wiele sezonów reprezentowałaś Polskę na arenie międzynarodowej i wraz z Jagodą tworzyłyście duet rozpoznawalny już na poziomie międzynarodowym. Czy rok absencji spowodowanej urodzeniem dziecka sprawił, że jesteś spragniona siatkówki?
– Byłam spragniona siatkówki, ale teraz rozegrałam już prawie cały sezon po tej przerwie więc ten głód został już zaspokojony. Fizycznie na pewno czuję się inaczej, bo nie mam tyle czasu co wcześniej, aby poświęcić go na treningi. Opieka nad dzieckiem jest bardzo absorbująca i to jest teraz dla mnie najważniejsze. Z drugiej strony psychicznie czuję się lepiej, bo nie mam już takiego wrażenia, że któryś z meczów „trzeba” wygrać, robię to raczej dla przyjemności.
Jednym z kłopotów, z którymi zmaga się teraz kadra kobiet jest deficyt wysokich zawodniczek. Ty na pewno mogłabyś temu zaradzić, a powrót do gry na wysokim poziomie choćby Moniki Brzostek pokazuje, że już jako mama można wrócić do poziomu reprezentowanego wcześniej. Jednak czy ty temat kadry uważasz za zamknięty?
– To raczej nie ja temat kadry uważam za zamknięty, bo to mi podziękowano, a nie odwrotnie. Nie tylko Monika, ale też Iza (Izabela Błasiak – przyp. red.), która walczy teraz w finale udowadnia, że jak się chce to można osiągnąć wszystko. Każdy oczywiście może wymyślić milion wymówek, ale ja jestem zdania, że jeśli znajdzie się na to czas i stworzy się możliwości to da się wiele rzeczy pogodzić. Antek jeździ ze mną na turnieje i nie mam problemu z zapewnieniem mu opieki.
Artykuł Dorota Strąg: Byłam spragniona siatkówki opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.