Szwedzki farciarz wziął stolicę. Tyle zarobił [FELIETON]
- Lindgren ma jakiś tajemny patent na Grand Prix w stolicy, ale trzeba też sobie szczerze powiedzieć, że miał sporo szczęścia. Najpierw w półfinale, gdy wytrącił z płynnej jazdy Daniela Bewley'a i uszło mu to płazem, a potem w wielkim finale, kiedy przerwano wyścig po ataku Bartosza Zmarzlika i upadku Jasona Doyle'a. Najbardziej niepocieszony musiał być jednak Jack Holder, który mknął po pierwsze zwycięstwo w GP w karierze - pisze w swoim najnowszym felietonie dla Interii Robert Dowhan.