Słowo na niedzielę: Ból
Tydzień temu pisałem o przyjemnym lecie w Legii, dzięki któremu z delikatną nadzieją mogliśmy spoglądać w przyszłość. Minęło siedem dni, a nad Warszawę nadciągnął potężny niż. I to nie tylko znad Gibraltaru, bo przecież klub też ściągnął na siebie bolesne gradowe burze po zamieszaniu z systemem biletowym.